MENU

Szybkie linki

Zawierzenia Liturgia Godzin Czytania na dziś Biblia Tysiąclecia Biblia Audio Kaplica Cudownego Obrazu Jasna Góra

Świadectwa

Nadesłane świadectwo wyproszonych łask na Zawierzeniu

2 stycznia, 2024

Świadectwo -Doktorat Bartosza

              Prosiłem w trakcie zawierzenia na Jasnej Górze o pomoc Matki Bożej w napisaniu doktoratu.

Obiecałem, że jeżeli Matka Boża mi pomoże to przyjdę w pieszej pielgrzymce podziękować na Jasną Górę.

Chciałem napisać doktorat w celu poprawy mojej sytuacji zawodowej, osobistej i finansowej – która była bardzo trudna.

Jestem już osobą w dojrzałym wieku, mam dorosłego syna, a studia prawnicze skończyłem już wiele lat temu.

Spotkałem się z Profesorem z mojej Alma Mater, który wyraził zgodę, żebym przygotował temat, plan pracy i artykuł. Wszystko udało się przygotować zgodnie z poleceniem Pana Profesora.

Następnie Profesor polecił mi samodzielnie zorganizować wydanie artykułu w czasopiśmie naukowym, co było zaskoczeniem ponieważ innym swoim doktorantom pomagał w wydaniu artykułu.

Udało mi się opublikować artykuł, który został wydany w katolickim czasopiśmie naukowym.

Wydanie artykułu było warunkiem otworzenia przewodu doktorskiego. Szczęśliwy, że teraz już będę mógł rozpocząć przedmiotowy przewód doktorski udałem się na seminarium.

Na owym seminarium doktoranckim  byłem jedyną osobą, która miała spełniony warunek do otworzenia przewodu – czyli wydany artykuł. Szczęśliwy i pewny otworzenia w związku z tym przewodu doktorskiego czekałem na oczywistą decyzję Pana Profesora.

W trakcie seminarium Pan Profesor oznajmił jednak, że podjął decyzję, iż mój temat pracy doktorskiej należy zmienić.

Byłem całkowicie zszokowany, podobnie jak wszystkie pozostałe osoby na spotkaniu. Był to celowy zabieg pozbycia się mnie z seminarium – Pan Profesor liczył, że sam się wycofam. Skoro ja się nie wycofałem, zastosował wobec mnie taki fortel.

Po zakończeniu seminarium, jeden z doktoratów podszedł do mnie i powiedział, że jeżeli jemu by profesor coś takiego zrobił to po powrocie do domu targnął by się na swoje życie.                                   To wyznanie spowodowało u mnie wielkie przygnębienie całą tą sytuacją.

Mój syn, podobnie jak moi rodzice i brat byli niespodziewanym obrotem wydarzeń  bardzo przejęci.

Syn zaczął bardzo mnie namawiać, żebym się nie poddawał tylko jeszcze próbował  rozpocząć doktorat. Był styczeń a przewód można było otworzyć na dostępnych dla mnie zasadach do końca kwietnia. Sprawa wydawała  się być nie możliwą do przeprowadzenia ze względu na upływ czasu jaki straciłem przez powyżej opisane potraktowanie mnie przez promotora. Czułem się rozczarowany tym co się stało. Uznałem, że skoro tak się wydarzyło to widać Matka Boska uznała, że nie powinienem zrobić tego doktoratu. Mój syn bardzo jednak nalegał i ze względu na niego, aby nie uznał, że ojciec się poddał w tej walce postanowiłem, spróbować nawiązać jak najszybciej kontakt z innym ewentualnym promotorem, który zgodził by się pokierować moim przewodem doktorskim.

Od dobrej znajomej dowiedziałem się, że  w miejscowości w której pracowałem, pracuje na uczelni profesor prawa, który ma doświadczenie w promocji prac naukowych. Nawiązałem więc kontakt z tymże profesorem i zgodził się On ze mną spotkać. Na spotkaniu przedstawiłem jak wygląda moja sytuacja i wyjaśniłem, że straciłem wiele czasu w wyniku  działań poprzedniego promotora.

Po zapoznaniu się z moja sytuacją Profesor powiedział, że podejmie się bycia moim promotorem w przewodzie doktorskim.

Po rozpoczęciu pracy pod kierunkiem nowego promotora praca nabrała właściwego tempa i zakresu. Temat pracy nawiązywał do zagadnień katolickich, a pierwszy rozdział odnosił się szeroko do Św. Tomasza z Akwinu. Im dłużej trwały badania, tym bardziej praca  ewoluowała w kierunku kwestii związanych z Kościołem Katolickim.

Okazało się, że przewód będzie otworzony na Uniwersytecie w którego godle widnieje Krzyż. Otwarcie przewodu zleżało od decyzji dziekana wydziału, jak się okazało pierwszy raz w historii naszego kraju – dziekanem świeckiego wydziału prawa był Ksiądz Profesor. Tenże wyraził  aprobatę dla powstania pracy doktorskiej o podjętym przeze mnie temacie na jego wydziale.

Tak więc szczęśliwie otworzyłem przewód doktorski i kontynuowałem pracę.

Na uniwersytet jeździłem na drugi koniec kraju z dolnego śląska aż do województwa warmińsko-mazurskiego. Jeździłem też dzięki temu zawsze do Matki Bożej w Gietrzwałdzie.

W trakcie pisania doktoratu spotykałem się z moim Promotorem w miejscu wskazanym przez profesora, była to kawiarnia znajdująca się na terenie Kościoła. Do kawiarni można było wejść z dwóch stron, jedno wejście prowadziło przez Kościół, w którym bardzo często był wystawiony Najświętszy Sakrament, przed którym zawsze się modliłem. Tak więc wszędzie towarzyszyły mi w tej pracy miejsca i znaki o charakterze katolickim. Było dla mnie wyraźnym, że Matka Boska otacza mnie swoją opieką.

Praca nad doktoratem, była bardzo ciężka psychicznie i fizycznie, Był to niezwykle trudny czas, nie tylko ze względu na wielki wysiłek jaki musiałem włożyć w  przygotowanie pracy doktorskiej, ale także przez piętrzące się wówczas wielkie problemy osobiste. Miałem wtedy na szczęście bardzo dużą pomoc od wielu osób bardzo mi życzliwych a zwłaszcza od mojej rodziny.

Praca została szczęśliwie napisana, pozytywnie zrecenzowana a doktorat szczęśliwie obroniony.

Składam niniejsze świadectwo, gdyż jest najgłębiej przekonany, że wszystko to stało się możliwym i zakończyło szczęśliwie, dzięki wyraźnej opiece Matki Boskiej, do której o wstawiennictwo i pomoc w czasie całej powyżej opisanej sprawy niezmiennie się zwracałem.

                         Bartosz